dzień w którym powrócił
Marta wśród książek,  Recenzje

Dzień, w którym powrócił- Penelope Ward

Serce wytrzyma wiele ciosów. Nagłych, niespodziewanych uderzeń, które długo po zadanym bólu rezonują w jego środku, wciąż wygrywając jedną melodię. Na ów ból nie ma lekarstwa, nie da się go zagłuszyć i z niczym pomylić, bo złamane serce tylko udaje, że odżywa. Nie jest jednak w stanie przygotować się na ponowny powiew uczuć.

 

Historię Raven i Gavina opowiedzieć można na miliony sposobów, wciąż mając nadzieje, że to właśnie nasza wymarzona wersja okaże się tą właściwą. Ta dwójka przeżyła niesamowitą letnią przygodę, a uczucie rosło w siłę każdego dnia. Poza miłością dzieliło ich wszystko. On z pozycją i majątkiem był wymarzoną partią dla dziewczyny z wyższych sfer. Tego też chciała dla niego matka. Ona to służąca, która każdego dnia musiała zmagać się z humorami i złośliwością swojej szefowej. Ruth Masterson miała swój plan i z łatwością go zrealizowała. Gavin wyjechał, pozostawiając po sobie wspomnienia i złamane serce Raven.

Dziesięć lat później Raven ponownie trafia do domu Mastersonów. Zgadza się zaopiekować Gunterem, który kiedyś darzył ją sympatią i szacunkiem, którego nie była w stanie zrozumieć jego żona. Niegdyś wzięty adwokat gwiazd, dziś schorowany i potrzebujący opieki człowiek. W Raven odnajduje jej matkę, która była jego powiernicą i przyjaciółką. Dziewczyna stara się z nawiązką wykonywać obowiązki i w ten sposób odpłacić za dobroć pana domu sprzed lat. Nie spodziewa się tylko tego, że w jej życiu ponownie zagości on. Dzień, w którym powrócił nie wyróżniał się niczym specjalnym, a może jej serce po prostu wiedziało, iż nie warto się szykować na coś tak nieprzewidywalnego?

 

Penelope Ward gości u mnie za każdym razem, gdy tylko coś z jej twórczości zasili polskie półki wydawnicze. Dzień, w którym powrócił skradł moje serce okładką. Opis sprawił, że serce zabiło mocniej, ale nic nie jest w stanie przygotować czytelnika na tę historię. Dlaczego?

 

Już niejednokrotnie w swoich recenzjach podkreślałam, za co kocham twórczość tej autorki. Penelope Ward nie tylko tworzy charakternych i pełnych zasad bohaterów, którym mniej lub bardziej wiedzie się w życiu, ale i potrafi ich historii nadać realności. Takiej, która chwyta za serce i jest na tyle uniwersalna, że przekona do siebie sporą grupę czytelników. Swoje powieści konstruuje dookoła wątku miłosnego, który stanowi mocną podstawę całej historii, ale dba również o całe zaplecze. Żadna z jej historii nie jest cukierkowa, a nawet jeśli na końcu miłość zwycięża, to nie jest to opowieść z cyklu, żyli długo i szczęśliwie, a zaczęli wspólnie pokonywać trudy życia.

Choroby, uciekająca nadzieja i cierpienie stają ramię w ramię z miłością, odwagą i dobrocią, która jest w stanie pokonać zło i niesprawiedliwość. Autorka dba, by każdy element jej historii był na wskroś prawdziwy i wywoływał masę emocji. A tych tu nie brakuje. Serce szalało coraz mocniej, gdy z zapałem przewracałam kolejne strony i zakochiwałam się w tej opowieści. To dwie części jednej opowieści pozwalające nam oglądać przemiany bohaterów, zmienić o nich zdanie lub pokochać ich jeszcze mocniej.

 

Bohaterowie.

 

Gunter jest głową rodziny. Pomimo statusu społecznego nie jest w stanie pomiatać ludźmi, a jego życzliwość od początku chwyta za serce. Ruth to kobieta pyszna i złośliwa, zawsze unosi głowę wysoko i szczyci się statusem. Ich synowie Gavin i Weldon. Pierwszy ułożony i rozsądny, drugi cóż, całkowite przeciwieństwo. Raven to spokojna, wesoła i silna osóbka, którą pokochałam od pierwszej chwili. No właśnie oceniłam każdego dziesięć lat wcześniej, a czy moje sympatie zmieniły się w ciągu tych lat?

Powieściopisarka zadbała, bym miała spore wątpliwości i równocześnie pragnęła, by to się unormowało. Każda z postaci skrojona jest idealnie. Ma wady, ale i zalety. Łatwo się z nią utożsamić i wczuć w jej przeżycia. Upływający czas sporo zmienia i jego piętno widoczne jest u każdego z nich. To było niesamowite przeżycie, móc patrzeć jak zmieniają się pod wpływem przeżyć, które każdego dnia dotykały ich w inny sposób. Dzień, w którym powrócił to nietypowa opowieść o życiu, które po latach jesteśmy w stanie wziąć we własne ręce. To historia o szansie na miłość, wybaczenie i odrobinę zrozumienia.

 

Podsumowanie

 

Mogłabym tak godzinami krążyć wokół tematu, nie zdradzając wam zbyt wiele. Dzień, w którym powrócił musicie poznać sami, odkryć tajemnice i sprawdzić, jak mocno boli zrastające się serce, jak ciężko jest znaleźć w sobie siłę na zrobienie kroku naprzód i podążanie za głosem serca. Pokochałam fabułę, która jest zaskakująca w swej prostocie, zżyłam się z postaciami i na nowo pławiłam się w płynności tekstu. Pisarka realnie ukazuje cienie i blaski miłości, przyjaźni, lojalności i empatii, która jest częścią człowieka, nie da się jej nauczyć, ani kupić. Powieść Penelope Ward trafi prosto w serce wielu czytelniczkom, którym zazdroszczę, że tę historię mają przed sobą.

 

Ocena:

Ocena 9 kruków

Tytuł: Dzień, w którym powrócił
Autor: Penelope Ward
Wydawca: Editio Red
Liczba stron: 344
ISBN:9788328365940
Data premiery: 4 sierpnia 2020
Tłumacz: Edyta Stępkowska

Książki stanowią dla mnie całodobową dostawę tlenu. Staram się zarażać swoją pasją każdego kto tylko wejdzie na moją orbitę. Dusza przepełniona fantastyką, serce bijące w rytm romansów, rozum łaknący zagadek i akcji. Od niedawna fanka literatury dziecięcej.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *