Biegnij moje serce biegnij
Marta wśród książek,  Recenzje

Biegnij, moje serce, biegnij-Deb Caletti

Całe życie krok po kroku posuwamy się do celu. Czasami nieznacznie do przodu, innym razem cofamy się o kilka kroków. Zawsze podnosimy się i zmierzamy w kierunku wyznaczonym nam przez los. Cios za ciosem, każdy przyjęty z całym ciężarem i nagle coś pęka, a pojedyncze kroki zdają się nie wystarczyć. Rozpoczyna się bieg, który może oczyścić twoje serce lub pozwolić mu dokonać żywota. To wciąż ta sama droga, choć coś się zmieniło. Ty.

 

Annabelle biegnie, każdego dnia, przed siebie. Rozpoczyna w Seattle, a za metę obrała Waszyngton. Ponad 4 tysiące kilometrów oczyszczającego duszę i gnębiącego ciało wysiłku, to coś niespotykanego. Dziewczyna nie chce być sławna, nie biega dla zabawy czy zdrowia. Do tego ogromnego wysiłku pchnęły ją wydarzenia sprzed kilku miesięcy. Ból trawiący ogniem wszystkie mięśnie zastępuje pożar w jej sercu i głowie, każde uderzenie stóp o ziemie oczyszcza umysł i pozwala na nowo poukładać w głowie to, co do tej pory trwało w kajdanach bólu.

Dni bywają różne, czasem bieg oczyszcza i napełnia, by kolejny przyniósł ciężar minionych zdarzeń. Zmieniają się ludzie dookoła, krajobrazy, przychodzi zrozumienie i wsparcie rodziny, która początkowo dziwiła się, temu, co robi Annabelle. Pchana przez ogromną siłę, biegnie do miejsca, które pozwoli jej na nowo spojrzeć na życie, które jej pozostało. Gdzie biegnie? Ucieka czy goni? Co skłoniło ją do tego wysiłku?

 

Biegnij, moje serce, biegnij to historia, która mnie zaskoczyła, przygniotła i pozwoliła spojrzeć na świat z innej perspektywy. Czy żałuje lektury tego tytułu?

 

To kolejna z opowieści, o których nie ma szumnych wypowiedzi, wielkiego marketingu w zagranicznym stylu, a warta jest miliona słów. Główną bohaterkę poznajemy, gdy wyrusza w swoją podróż. Bez planu i początkowego celu podróży. Pchana przeogromną siłą biegnie przed siebie. Czytelnik nie wie, kim jest, co doprowadziło ją w to miejsce i z czym się zmaga w danej chwili. Kilometr po kilometrze poznajemy Annabelle i jej historię, taką, która nie powinna mieć miejsca, której można uniknąć, a jednak właśnie trawi te młodą dziewczynę od środka, pali równie mocno, co ból spowodowany ogromnym wysiłkiem. Czytając Biegnij, moje serce, biegnij czułam się jakbym dołączyła do maratonu, który już się wydarzył, trwa i należy utrzymać jego tempo.

Ta wyprawa w ciemno, od pierwszych chwil porwała mnie całkowicie, przyspieszając tętno. Sposób narracji przybliża postać Annabelle, jej uczucia i myśli, a gdy bieg wydarzeń jakby zwalnia, rozpoczyna się właściwa podróż pełna bólu, rozpaczy i dojmującej straty. Tak, poznajemy emocje, spustoszenie, jakie zostawiły po sobie. Obserwujemy zmiany zachodzące w postawie dziewczyny, a dopiero potem to, co tak nią wstrząsnęło, sprawiło, że pękła i pozostał jej tylko bieg.

 

Bohaterowie

 

Przez powieść przewijają się mniej lub bardziej zarysowane postaci, jednak to Annabelle stanowi sedno całości i to jej kreacja przyciąga uwagę czytelnika. Trzeba przyznać, że jest rzeczywista, na wskroś realna. Można się z nią łatwo utożsamić, polubić ją i się z nią zżyć. Autorka poradziła sobie w tym wątku znakomicie. Główna bohatera nosi ślady wszystkich zdarzeń, ale nie jest przesadzona, przerysowana. Daleko jej do rozkapryszonej nastolatki, która wszystko robi dla rozgłosu. Jej życiowe decyzje, błędy i przypadki prowadzą ją ku oczyszczeniu, którego potrzebuje, by podnieść się po ciosie.

Biegnij, moje serce, biegnij to powieść pełna emocji. Są niczym tło całości, prowadzą nas niczym drogowskaz. Od początku odczuwamy ich ciężar i chcemy poznać ich źródło. Bardzo dobrze, że dzieje się to powoli, stopniowo. Czytelnik jest przygotowywany na ich rozmiar, choć częściowo. Całość mocno działa na wyobraźnie. Karmi nas bólem, cierpieniem, wysiłkiem, ale i daje nadzieje na lepszy dni, na słońce, które wyjdzie nawet zza najciemniejszych chmur. To właśnie emocje sprawiają, że nie da się odłożyć tej powieści i o niej zapomnieć na długo po skończonej lekturze. Ciężko mi zakwalifikować tę powieść. To nie jest zwykła młodzieżówka. Jej głębia i przekaz, jaki za sobą niesie, powinny być szeroko znane.

 

Podsumowanie

 

Mam wrażenie, że nie ma odpowiedniej ilości słów, by choć w niewielkiej części przekazać zalety tejże powieści. Biegnij, moje serce, biegnij pokazuje ważną stronę życia, daje nadzieje i uświadamia nam, że czasami potrzeba 4360 kilometrów, by zrozumieć sens wydarzeń, jakie nas spotkały. Smutna, bolesna i na wskroś wartościowa powieść o stracie, oczyszczeniu i podnoszeniu się z kolan, która już na zawsze zostaje w czytającym. Świetna kreacja postaci, plastyczny i niezwykle przyjemny w odbiorze styl autorki tworzą razem historię dającą nadzieje i niepomijającą tego, co w życiu ciemne, bolesne i kształtujące naszą osobowość.

Zachwyt zmieszany z ciągle żywym bólem, smutkiem i niedowierzaniem. Autorka pozwala nam zajrzeć do umysłu człowieka targanego żalem, poczuciem winy i niesprawiedliwości. Co spotkało Annabelle? Czy dotarcie do celu pozwoli jej myśleć o przyszłości? Biegnij, moje serce, biegnij zaskoczy, wciągnie i pozbawi nadziei, by potem oddać ją w odpowiednim momencie. Musicie to przeczytać.

 

Ocena:

Ocena 10 kruków

Tytuł: Biegnij, moje serce, biegnij
Autor: Deb Caletti
Wydawca: Młody Book
Liczba stron: 363
ISBN:9788380574069
Data wydania: 8 lipca 2020
Tłumacz: Maria Grabska-Ryńska

Książki stanowią dla mnie całodobową dostawę tlenu. Staram się zarażać swoją pasją każdego kto tylko wejdzie na moją orbitę. Dusza przepełniona fantastyką, serce bijące w rytm romansów, rozum łaknący zagadek i akcji. Od niedawna fanka literatury dziecięcej.

5 komentarzy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *