Szczęście z piernika-Tomasz Betcher
Śnieg skrzący się niczym rozsypany brokat, mróz skrzypiący pod butami i szczypiący uszy oraz policzki. Magia barw i mieszanka zapachów, które są w stanie zobrazować ten jeden magiczny okres w roku. Zapach pierników i dźwięk kolęd wygrywanych na gitarze to gotowy przepis na szczęście. Może twoje też jest z piernika?
Toruń to miasto, które kojarzy każdy, a co najmniej połowa z nas wie, że słynie ono z wyśmienitych pierniczków. Miasto Kopernika idealnie nadaje się na tło dla historii trójki ludzi. Kalina to spec od pierników, o których chyba wie wszystko, co możliwe. Oliwia dopiero wchodzi w dorosłość, marząc o lepszej przyszłości. Rafał złapał zadyszkę, biegnąc przez życie i teraz próbuje nadążyć za tym, co wskazuje mu los. Drogi tej trójki właśnie się krzyżują. Czy obcy ludzie staną się dla siebie ostoją w ciężkich czasach?
Toksyczny dom, więzienie i próba życia poza jego murami a może katastrofa w życiu prywatnym? Każdy z tych problemów może okazać się łatwym do rozwiązania, gdy obok masz szczerych ludzi. Gdy w grę wchodzą święta, a dookoła czuć zapach goździków i cynamonu, wszystko jest możliwe.
Zieleń bijąca z okładki, ciepło unoszące się nade mną, gdy czytam opis i magia, która rozprzestrzenia się, gdy otwierasz książkę. Czy to wszystko może stać się realne, gdy do twych rąk trafi Szczęście z piernika?
Byłam bardzo ciekawa powieści świątecznej spod męskiego pióra, a równocześnie bałam się, że czegoś mi w niej zabraknie. Och jakże się pomyliłam i rugałam się w myślach za takie przypuszczenia zaraz po odłożeniu książki. Tomasz Betcher zawarł w swej powieści wszystko to, co powinna zawierać powieść świąteczna. Magię, miłość, klimatyczne miasteczko, muzykę i pierniki, a raczej ich zapach, który niemal czułam podczas czytania.
Szczęście z piernika to święta w pigułce. Wszechobecny śnieg, magia toruńskich uliczek i świąteczne przygotowania jako tło dla historii pełnej nadziei, miłości i pierników. To słodko-gorzka opowieść pełna świątecznej aury, którą roztacza nad nami powieściopisarz. A robi to w świetnym stylu, który pozwala pochłonąć, powieść w mgnieniu oka. Świetnie przyprawiona humorem, emocjami, które wywołują rumieniec na twarzy oraz otuchom na lepsze, szczęśliwe chwile.
Bohaterowie zaskakują charakterem. Rafał to oaza spokoju i równowagi, jest niczym plaster na rany. Kalina jest otwarta i bezkompromisowa, ma swój cel i potrafi rozsiać magię dookoła siebie. Jednak to babcia Aniela skradła me serducho swymi radami i ciekawostkami dotyczącymi pierników. Ta książka jest jak idealny przepis na te ciasteczka. Szczypta przypraw korzennych, czyli zestaw życiowych zawirowań połączony ze słodyczą, którą możemy porównać do świątecznej aury. To wszystko przystrojone strojnym lukrem, nadzieją na lepszą przyszłość.
Szczęście z piernika to powieść, którą trzeba przeczytać w okresie świątecznym, z całym talerzykiem pierników i szklanką mleka obok. Autor pomieszał łzy radości i niepewności z magią świąt i zapachem ciastek. Całość sprawi, że wzrośnie wasz apetyt na święta, miłość, pierniczki i kolejne powieści spod pióra autora. Tu wszystko współgra ze sobą, tworząc magię godną nadchodzących dni. Bo czyż Toruń w śniegu i blasku choinkowych lampek, zapachu piernikowych ludzików nie jest świątecznym obrazem godnym czytania? Polecam z radością otulona korzennym zapachem wprost spod choinki.
Jeden komentarz
halmanowa
Na pewno przeczytam! Zimą lubię pochłaniać tego typu książki. Pomagają przetrwać do wiosny 🙂